Forum dyskusyjne miłośników serialu "BrzydULA"
Nie jesteś zalogowany.
Miłość ci wszystko wybaczy
Przez drzwi waszego domu on wynosi swoje walizki. To już ostatnia. Spoglądasz na niego. On odwraca swoją głowę i nagle wasze spojrzenia spotykają się. W jego oczach maluje się ból, żal tych straconych pięciu lat. Dalej nie rozumie, dlaczego powiedziałaś „ To koniec”. Czy sama wiesz? Przecież było wam tak dobrze. Okłamał mnie. Ty jego też. Nie jesteś bez winy. Mówił, że mnie kocha, a sam wiesz, że tak nie było. Wytłumaczył ci, że tylko na początku. Skąd ty możesz wiedzieć? – pytasz z niedowierzaniem. Takie rzeczy widać. I może jeszcze powiesz, że to wszystko to moja wina? Że on jest niewinny?! Spokojnie, nie denerwuj się. Chcę ci tylko uświadomić, że nie możesz zrzucać na niego całej odpowiedzialności za rozpad waszego związku. Ty też go okłamujesz mówiąc, że to nie jego dziecko. Milczysz jak zaklęta, więc ciągnę dalej. Pamiętasz jak z satysfakcją wpatrywałaś się w jego niedowierzającą twarz? Wiedziałaś, ile bólu i cierpienia sprawi mu ta wiadomość. Nie pomyślałaś tylko o waszym dziecku. Że przez ciebie będzie wychowywało się w niepełnej rodzinie. Dam radę, on nie jest nam do niczego potrzebny. Naprawdę? Przecież widzę, że sama w to nie wierzysz. Dlaczego nie chcesz sobie pomóc? Nie potrzebuję niczyjej łaski. Ależ ja nie mówię o łasce, tylko o pomocy. Przecież to to samo. Czy aby na pewno? Sama nie jesteś już tak przekonana jak na początku. Zamykasz drzwi od waszego domu. Twojego domu. W duchu dziękujesz mu, że zostawił ci go. Przecież nie musiał. Ale chciał. Czy to o czymś nie świadczy? Nie. Ma pieniądze, zaraz znajdzie sobie coś o wiele lepszego. Pieniądze. Zastanawiałaś się w ogóle z czego będziecie żyć. Przecież Maja ma dopiero pięć miesięcy, nie potrzebuje dużo. Masz rację. Pomijając zupki, pampersy, lekarstwa, ubranka… To mało, szczególnie dla bezrobotnej matki samotnie wychowującej dziecko. Niedługo sobie coś znajdę. Skończyłam przecież SGH z wyróżnieniem. Uważasz, że to tak dużo daje? Kto zatrudni kogoś, kto ma niemowlę w domu. Przecież wiadomo, że będziesz musiała ciągle do niej jeździć, brać zwolnienia, gdy będzie bolał ją brzuszek. Nie zrobi przecież tego twój mąż. Szczególnie po tym, co mu powiedziałaś. Musisz mi to ciągle wypominać? Muszę nakierować cię na właściwą drogę. Czyli jaką? Taką, na której będziesz szczęśliwa. Przecież ja jestem szczęśliwa! Jestem cholernie szczęśliwa! To dlaczego płaczesz? Płaczem okazujesz swoją bezsilność. Ludzie bezsilni nie są szczęśliwi. Wiesz o tym? Wiem. To dlaczego… Nie kończ. Czemu? Czyżby moje słowa sprawiały ci ból? Tak…- odpowiadasz zmęczona. Cieszę się, że w końcu się do tego przyznałaś. Tylko, że ja nie mówię nic, co by było kłamstwem. To jest sto procent prawdy. Sama tworzysz tą historię. Jesteś pisarzem z wielką księgą, a część kartek w niej jest jeszcze czysta. Od ciebie zależy czym je zapiszesz. Dobrymi czy złymi wspomnieniami, radością czy smutkiem, różowym czy czarnym atramentem. Nie umiem. Masz rację. Najłatwiej jest powiedzieć, że się nie umie. Utonąć w morzu łez, wyrzucona z okrętu miłości. Chcesz, żeby tak wyglądało twoje życie? Jak tułaczka Odysa – długa i męcząca? Nie! Cieszę się, że chociaż to zrozumiałaś. To co ja mam zrobić? Na to pytanie, musisz odpowiedzieć już sobie sama. Ale znasz odpowiedź. Przecież ja nie mogę. Spróbuj. Nie zaznasz szczęścia, jeśli o nie, nie zawalczysz. Pomyśl o Mai. Jeżeli nie możesz dla siebie, zrób to dla niej. Jest taka do niego podobna. Przecież widać, że to jego dziecko. Może dla ciebie to oczywiste. Jednak on nawet o tym nie pomyślał, gdy mu to mówiłaś. Jadę do niego! Cieszy mnie twój entuzjazm, ale nawet nie wiesz, gdzie jest. Jednak ty już mnie nie słuchasz. Wsiadasz do swojego starego porschaka. Już dawno proponował ci wymienić ten samochód, lecz ty nie chciałaś się zgodzić. Jedziesz do jego najlepszego przyjaciela. Jesteś pewna, że właśnie tam się zatrzymał. On informuje cię, że twój mąż wyjeżdża. Nie wie gdzie, nie wie na ile. Wie tylko, że za godzinę ma samolot. To ci wystarczyło. Biegiem rzuciłaś się do samochodu. Jechałaś szybko, nie zwracając uwagi na przepisy drogowe. Przecież nie staną na drodze prawdziwej miłości. Z oddali widzisz już budynek lotniska. Z bliska wielki korek, ciągnący się kilometrami. Bez zastanowienia wychodzisz z auta. Po chwili jesteś już przed głównym wejściem. To nic dziwnego, byłaś przecież najszybszą sprinterką w szkole. Próbujesz wyłapać go w tłumie oczekujących na samolot. Jest! Stoi odwrócony do ciebie tyłem, spoglądając na bezchmurne niebo. Biegniesz, a właściwie już lecisz niesiona skrzydłami miłości. Odległość między wami zmniejsza się coraz bardziej. Nagle czujesz, że ktoś cię łapie za brzuch. Próbujesz wyrwać się ochroniarzowi, jednak mężczyzna jest zbyt silny dla ciebie. Wokół ciebie zaczyna zbierać się spora grupka gapiów. W końcu i on odwraca się, lecz… to nie jest twój mąż. Szyderczo spogląda na ciebie, a ty już wiesz. Spóźniłaś się. On odleciał, a wraz z nim szczęście, którego miałaś doznać u jego boku. Przeklinasz czas, gdyż było go za mało. Przeklinasz miłość, gdyż potrafi sprawić tyle bólu. Przeklinasz los za jego bezduszność. Jak w amoku odchodzisz nie oglądając się za siebie. Słyszysz, jak ktoś podbiega do ciebie. Nie masz nawet siły spojrzeć kim jest. Nagle słyszysz trzy głoski, układające się w twoje imię, wypowiedziane przez ten najsłodszy, najpiękniejszy głos. Odwracasz się i z niedowierzaniem spoglądasz na mężczyznę, którego miałaś już pewnie nigdy nie zobaczyć, na mężczyznę twojego życia. Podchodzisz do niego. Wybaczysz mi? – pytasz. A on uśmiecha się i przysuwa swoją twarz do twojej twarzy. Po chwili wasze wargi łączą się w ognistym pocałunku. Smakujesz jego ust, a wślizguje język między twoje wargi z nieukrywaną rozkoszą i namiętnością. Niechętnie odsuwasz się i spoglądasz w jego oczy. Już wiesz, że to właśnie z nim chcesz spędzić resztę swojego życia. Bo w chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla ciebie świat nie jest już taki sam, jaki był do tej pory.
To jest moja pierwsza miniaturka napisana w narrracji drugoosobowej. Nie chciałam jej umieszczać w temacie z moim opowiadaniem, gdyż nim ma z nim nic wspólnego.
Pozdrawiam
EDIT: Wiem, że może komuś się wydawać podobna stylem do tych co pisze markomaniaczka. To właśnie ona mnie natchnęła.
EDIT2: Widzę, że niektórzy tu zaglądają, więc proszę o opinię, gdyż nie wiem czy się wam ta miniaturka podoba czy nie
Ostatnio edytowany przez Dasz_wiare (2009-10-24 19:02:44)
Offline
Dasz_wiare napisał:
Przez drzwi waszego domu, on wynosi swoje walizki.
bez przecinka
Dasz_wiare napisał:
Dalej nie rozumie dlaczego powiedziałaś
Dalej nie rozumie, dlaczego
Dasz_wiare napisał:
Że przez ciebie, będzie wychowywało się w niepełnej rodzinie.
bez przecinka
Dasz_wiare napisał:
Przecież to, to samo.
bez przecinka
Dasz_wiare napisał:
nawet nie wiesz gdzie jest.
nawet nie wiesz, gdzie jest.
Dasz_wiare napisał:
Odległość między wami zmniejsza się co raz bardziej
coraz bardziej.
Dasz_wiare napisał:
Nagle, czujesz, że ktoś cię łapie za brzuch.
Nagle czujesz
Dasz_wiare napisał:
Przeklinasz los, za jego bezduszność.
bez przecinka
Dasz_wiare napisał:
Słyszysz jak ktoś podbiega do ciebie.
Słyszysz, jak ktoś
Bardzo fajne
Offline
Ann wystawiła mi pochlebną opinię. Jetem w szoku. Ale bardzo się cieszę, a błędy zaraz poprawię
Offline
Dasz_wiare napisał:
Ann wystawiła mi pochlebną opinię. Jetem w szoku.
Toć ja nieraz wystawiam pochlebne opinie. Nie rozumiem szoku
Offline
Ale pamiętam jak komentowałaś moje pierwsze opowiadanie.
Offline
Dasz_wiare napisał:
Ale pamiętam jak komentowałaś moje pierwsze opowiadanie.
No patrz, a ja nie pamiętam XD Ale pewnie w wolnej chwili sobie przypomnę
Ostatnio edytowany przez ann666 (2009-10-24 18:03:46)
Offline
Mi się bardzo podoba oprócz zdania o wpychaniu języka, bo jest jakieś takie brutlane i prostackie*, niepasujące do reszty opowiadnia.
* Wyleciało mi z głowy odpowiednie słowo,ale mam nadzieję,że wiesz o co mi chodziło.
Offline
Dasz_wiare napisał:
http://forumbrzyduli.tvshow.com.pl/viewtopic.php?id=1246 Zapraszam serdecznie
Mam cały czas otwarte w jednej z zakładek, ale mam straszne zaległości, z których powoli wychodzę, ale w końcu do Ciebie dotrę. Niemniej zerknęłam na swój komentarz, potem na pierwszy rozdział (bo tyle przeczytałam chyba XD ). Różnica, pomiędzy nim, a tym tutaj jest, jak dla mnie, kolosalna.
Offline
Nie umiem opisywać pocałunków, przepraszam
Offline
Nie umiem komentować szczegółowo opowiadań opartych na przemyśleniach, niemniej jednak uważam, że wystarczy, iż napiszę jedno słowo: cudne. Naprawdę mi się podobało. A ten fragment z wpychaniem języka... Cóż, można to po prostu odczytać jako kontrast pomiędzy delikatnym, czułym pocałunkiem kobiety i zachłannym, wręcz brutalnym pocałunkiem napalonego faceta xD
Online