Forum dyskusyjne miłośników serialu "BrzydULA"
Nie jesteś zalogowany.
Już po raz któryś z kolei zabrałam się za pisanie opowiadania o losach Uli i Marka. Tym razem "naskrobałam" miniaturkę, która jest efektem nudy na lekcji religii...
„Zostań, gdy odtrącę cię…”
Dlaczego on znów musiał pojawić się w jej życiu? Już zdążyła odnaleźć spokój, którego tak potrzebowała. Nagle jej świat po raz kolejny legł w gruzach za sprawą tego mężczyzny. Nie chciała już nigdy go widzieć. Po tym wszystkim, czego zaznała, nie potrafiła choć raz pomyśleć o nim dobrze. Jednak serce nie dało się oszukać. Cały czas przypominało jej o nim. Wyjechała, bo wiedziała, że nie może pozwolić, aby skrzywdził choć jeszcze jedną cząstkę jej. Teraz, kiedy była już pewna, że podniosła się po życiowej porażce, wróciła. W jej życiu pojawił się ktoś, kto rozświetlił jej dotychczasowe szare życie. Pokochała go nad życie. Teraz, gdy stała twarzą w twarz z mężczyzną, przez którego cierpiała, nie umiała już ukrywać targających nią, sprzecznych emocji. Z jednej strony, nienawidziła go za wszystkie oszustwa, jakich się dopuścił, za to, że nie było go przy niej w najtrudniejszych chwilach. Z drugiej strony pragnęła przytulić się do niego, poczuć ciepło, które niegdyś dawało jej niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
- Porozmawiajmy – usłyszała. Nie była jednak pewna, czy da radę. – Przecież wszystko może być tak jak kiedyś – słuchała zapewnień, które dla niej nie były realne.
- Tak jak kiedyś? – powtórzyła z ironią słowa wypowiedziane przez niego. – To niemożliwe. Już nigdy nie będzie tak jak dawniej. – Gorycz przepełniała jej głos. – Przez ciebie! – wykrzyczała mu prosto w twarz. Jej słowa wbijały się w jego serce jak noże. Czuł, jak tępym ostrzem powoli przecinały każdą cząstkę jego ciała. Zwątpił. Odszedł, bo stracił nadzieję na naprawienie zła, które wyrządził.
***
Znów pojawił się tego dnia. Nie chciała, aby tu był. Zadawała sobie pytania, skąd wiedział o chrzcie i po co przyszedł. Pragnęła chronić maleństwo przed złem świata. Nie chciała, aby w przyszłości jej syn rozczarował się postępowaniem swojego ojca. Już nie wierzyła i nie ufała mężczyźnie, którego tak bezgranicznie kochała.
A jednak on zjawił się w kościele. Chciał być z synem w tym dniu. Nie cieszyło ją to, wręcz zadawało realny ból, od którego nie była w stanie się uwolnić.
- Jest taki podobny do ciebie – usłyszała, gdy znaleźli się cichym miejscu, gdzieś w zakrystii kościoła. – Mogę go wziąć na ręce? – zapytał. Zawahała się przez chwilę z obawy, że zabierze jej najjaśniejszy promyczek jej życia. – Proszę, przecież to mój syn, nasz syn – usłyszała błagalny ton jego głosu. Widziała, jak bardzo się zmienił. Kierowały nim prawdziwe uczucia. A jednak wypłynął z zatoki świń – pomyślała. Podała mu delikatnie dziecko. Odwróciła wzrok. Nie mogła patrzeć na ten obrazek. Ostatkiem sił powstrzymywała gromadzące się w kącikach oczu łzy. Jednak on opuszkami palców zwrócił jej głowę ku sobie.
- Ula, dlaczego nie chcesz mi dać drugiej szansy? – Nie wiedziała co odpowiedzieć. Milczała. W jej głowie pojawił się głos, który mówił, że nie ma obawy, że może mu zaufać.
– Kocham cię – wyznał. – Kocham was. – Te słowa rozbudziły w niej nadzieje na przyszłość. – Jeszcze nie teraz – odpowiedziała. Poprosiła, aby oddał jej maleństwo.
***
Siedziała w ciszy, w ciemnym pokoju. Analizowała po raz setny każdy gest i każde słowo, które wypowiedział Marek. W jej głowie cały czas brzmiało: Kocham was. Uświadomiła sobie, że już nie kryje do niego urazy. To krótkie spotkanie pozwoliło jej na nowo uwierzyć w niego. Jednak teraz musiała pamiętać także o kimś innym, najważniejszym dla niej. Zrozumiała, jaki popełniłaby błąd, nie pozwalając małemu spotykać się z ojcem. Ganiła się za to, że jeszcze niedawno tak chciała postąpić.
W jednej chwili zapragnęła stworzyć normalną rodzinę. Zerwała się z miejsca. Do torby spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, ubrała dziecko i wsiadła do taksówki. Zatrzymała się pod tak dobrze jej znanym adresem. Zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili w drzwiach stanął niczego niespodziewający się Dobrzański. Nie mógł uwierzyć w to, co widział.
- Ula – jedynie tyle zdołał wypowiedzieć.
- Zaopiekuj się nami – poprosiła. Na twarz mężczyzny zawitał uśmiech. Od tak dawna po raz pierwszy mógł się uśmiechnąć, bo miał ku temu powody. Otoczył kobietę ramieniem i skierowali się do salonu.
***
- Zobacz, jak słodko śpi – Ula pochylała się właśnie nad łóżeczkiem, by okryć synka kocykiem. Marek uśmiechnął się na te słowa.
- Dziękuję, kochanie, za drugą szansę, za wspaniałego syna. Dziękuję ci za wszystko. Kocham cię i nigdy nie przestanę. – Stali tak nad łóżeczkiem, przytuleni i trzymający się za ręce. Ich uczucie odżyło na nowo. Mimo wielu nieporozumień, ogromu bólu i cierpienia postanowili dać sobie drugą szansę i znów cieszyć się swoją miłością.
„Contigo el cielo se vuelve mas claro
se pintan las nubes de blanco
y el sol vuelve a sonreir
solo contigo el tiempo cobro un sentido y
hoy que estas aqui conmigo se
bien que mi vida nacio con tigo
Contigo las horas se pasan mas rapido
mis ojos se llenan de encanto y la luna brilla por ti
Solo contigo mis risas tienen sentido hoy que
estas aqui conmigo se bien que mi vida
nacio con tigo
Y se que tienes un corazo valiente
un alma fuerte y se que caminaras
si miedo entre la gente y se tambien que si
un mal llega a sorprenderte no tememas porque
tendras por siempre un amor que te protege” *
* Maite Perroni - Contigo
Ostatnio edytowany przez bea1809 (2009-11-02 21:13:03)
Offline
Bardzo ładne Cudne wręcz
Czekam na następne .
Offline
Piękne. Od pierwszego zdania klimat opowiadania był wyjątkowy. Przyznam, że płakałam, jak to czytałam, a nieczęsto mi się to zdarza. Cudne!!!
Galaretka
Offline
Hmmm...
Ładne chociaż zdecydowanie za krótkie.
Dopiero pod koniec zorientowałam się, że w życiu Uli nie ma innego mężczyzny (a tak jakoś zrozumiałam po przeczytaniu początku). Coś mózg mi jakoś szwankuje...
I niestety nie zrozumiałam ani słowa po hiszpańsku (albo po jakiemuś innemu)
Offline
Uwielbiam takie słodkie sceny xD Jestem okropna w tej kwestii, ale po prostu ubóstwiam zakończenia w stylu happily ever after, a jeśli do tego dochodzą słodkie bachorki, to już w ogóle xD Cudne, choć króciuchne.
Offline
Tak słodkie jak tona cukru! xD Słodkie ale ładne, choć ja osobiście nie lubię słodzenia ale talent i dzieło podziwiam
Offline
Dzięki za miłe słowa Cieszę się, że się podoba.
Offline
Podpinam się pod Strychnine, chociaż nieładnie. Ja też uwielbiam takie sweet zakończnia. Jakim cudem ja jeszcze na to nie trafiłam?
Edit: A, bo to z wczoraj... Nie popatrzyłam na datę
Ostatnio edytowany przez brzydulomaniaczka (2009-10-30 23:08:00)
Offline
Naprawdę wspaniała miniaturka zakończona happy endem . Uważam za duży talent streścić w kilkudziesięciu zdaniach tak piękną historię, ukazać tyle różnych emocji i myśli ludzkich. Nigdy nie przepadałam za takimi szczęśliwymi zakończeniami, ale to mi się szczerze spodobało
. Podsumowując krótko cud i miód
.
Offline
Andrea napisał:
Naprawdę wspaniała miniaturka zakończona happy endem
. Uważam za duży talent streścić w kilkudziesięciu zdaniach tak piękną historię, ukazać tyle różnych emocji i myśli ludzkich. Nigdy nie przepadałam za takimi szczęśliwymi zakończeniami, ale to mi się szczerze spodobało
. Podsumowując krótko cud i miód
.
Poodpisuję się pod tym. Nic dodać nic ująć
Offline