Forum dyskusyjne miłośników serialu "BrzydULA"
Nie jesteś zalogowany.
Dorotko, podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami Zresztą nie pierwszy raz (i nie tylko w tym wątku) mówimy o spartoleniu Brzydkiej...
Meg, raz jeszcze dziękuję za długi komentarz, przepraszam, że nie odpowiedziałam obficie Ps. Zabiłaś mnie tym:
Wyobraziłam sobie Sebastiana mówiącego te słowa i parsknęłam śmiechem. Olszański poprzypomina mi zazdrosną żonę krzyczącą na męża, który spóźnił się do domu 5 minut albo matkę nastolatka, który nie wrócił do domu o wyznaczonej porze.
Offline
Hello Kitty, sto lat Cię tu nie było! (mnie też, ale mniejsza z tym ). Byłam pewna, że pani autorka porzuciła wątek i zostawiła nas w zawieszeniu co do losów pewnego Marka... Piszę w ten sposób, bo uważam, wbrew tytułowi, że w tym opowiadaniu rolę główną odgrywa nie truskawka, nie śliwka, tylko właśnie Marco:)
Biedny nasz Marek, co to łamie serca (cudze) i nogi (swoje). No wzięłabym i przytuliła, ale z drugiej strony, jak tak czytam o Joaśce, to raczej wytargałabym go za kudły, i wcale nie pieszczotliwie taka fajna dziewczyna, a Mareczek tak ją potraktował.... a niech cierpi! (chociaż, skoro piszesz już dwa lata, to i Marek cierpi dwa lata - przynajmniej w oczach czytelników. Nie za długo? Chyba już Syzyf miał łatwiej, wtaczał tylko jeden kamień, a wokół Marka więcej bab niż można zliczyć
).
Bardzo podobało mi się, jak przedstawiłaś Joaśkę, jej niepokój o synka, jej relacje z niezawodną ekipą przyjaciółek. Dużo bardziej odpowiadan mi jej podejście do życia, niż wieczne biadolenie Ulki. Jeśli złamiesz najważniejsze przykazanie autorów opowiadan o brzyduli ("i pamiętaj, żeby na koniec związek Uli i Marka wyświęcić"), to się wcale nie pogniewam.
A teraz garść cytatów:
Nie zmieniało to jednak faktu, że jego serdeczny przyjaciel chyba pierwszy raz prawdziwie się oburzył na ewentualny przejaw skrajnej nieodpowiedzialności w postaci nadużywania alkoholu w trudnym momencie i odcięcia się od świata w następstwie tegoż wyczynu.
Jezu świat się kończy, czy w opowiadaniu jest sierpień, miesiąc trzeźwości ? nie żebym podejrzewała, że Sebastian kiedykolwiek by na to zwracał uwagę
- Marek, w coś ty się wpakował? - spytała dziewczyna z wyraźnym niepokojem w głosie, gdy skończył rozmawiać z idiotą numer dwa* w jej prywatnym rankingu, jak zwykła określać Sebastiana Olszańskiego.
A gdzie w zestawieniu jest Adam Turek, ja się pytam? Biedny Adam, wszędzie się go pomija nawet gdyby Aleks przerobił go na ten sos do pizzy, to nikt by nie zauważył...
gdzie jak gdzie, ale chociaż w rankingu idiotów można by sobie o nim przypomnieć
Skąd mam wiedzieć, czy pomagając ci wczoraj w ludzkim odruchu nie ściągnęłam sobie na głowę o wiele poważniejszych rzeczy niż sprzątanie po tobie?
Ludzie odruchy rządzą Mówiłam już, że Joaśka to fajna dziewczyna?
Tylko Krzyś wydawał się być niezainteresowany tematem, bo od jakiegoś czasu wolał towarzystwo pluszowych przyjaciół ze stumilowego lasu.
Imię zobowiązuje
Zamieszanie, jakiego narobiła, najwyraźniej jej nie satysfakcjonowało, bo zanim schowała się wreszcie za drzwiami swojego mieszkania, obrzuciła pogardliwym spojrzeniem młodą matkę i jej znajomego, po czym powiedziała:
- Ubrałbyś się przynajmniej, zboczeńcu jeden, środek dnia, a ten przy dziecku roznegliżowany lata.
Dobrzański zrobił oczy jak spodki, by po chwili nie móc powstrzymać uśmiechu. Najwyraźniej jego urok osobisty jednak nie działał na sto procent płci przeciwnej, ale czegoś takiego na swój temat jeszcze nie słyszał.
Kolejny dramat w życiu Marka. Ula go nienawidzi, Joaśka też, a doktorek zapewne chce go zabić. I jeszcze przestał działać niezwodny urok osobisty! Kitty, za dużo tych nieszczęść!!!
- Nigdzie. To ja na każdym kroku robię coś nie tak. - Zacisnął dłonie. - Przepraszam, pójdę zrobić coś sensownego.
A to mnie rozczuliło. Fajnie napisane.
Zabolało po raz drugi. Cóż miał jej odpowiedzieć? Że nie chciał, ale jakoś tak wyszło?
Skojarzyło mi się ze zdaniem z jakiejś książki (jak zwykle nie wiem skąd): " 'Jakoś', to była cała jej filozofia życiowa". Pasuje też chyba do Marka (sprzed tuningu, oczywiście).
Najchętniej chwyciłabym go za ten krawat i... - rozmarzyła się, ale zaraz skarciła się w myślach.
Brunetowi zrobiło się gorąco.
Uspokój się kretynie, bo ci się za chwilę wilgotno zrobi
Jedno pytanie - szykuje się jakiś eroticon wkrótce? (tylko pytanie - Marka z... ?)
generalnie - cudnie, tylko nie każ już czekać tak długo )
pozdrawiam ciepło i słonecznie wszystkie koty i istoty ludzkie, a zwłaszcza autorkę, w którejkolwiek by nie była kategorii
Offline
lapsus linguae napisał:
Hello Kitty, sto lat Cię tu nie było! (mnie też, ale mniejsza z tym
).
No właśnie, Ciebie też
Byłam pewna, że pani autorka porzuciła wątek i zostawiła nas w zawieszeniu co do losów pewnego Marka... Piszę w ten sposób, bo uważam, wbrew tytułowi, że w tym opowiadaniu rolę główną odgrywa nie truskawka, nie śliwka, tylko właśnie Marco:)
W sumie byłam bliska odpuszczenia sobie, z różnych powodów... Ale się rozmyśliłam Co do głónej roli - no w założeniu ma ona przypadać Markowi, ale ogólnie całość jakoś mi się rozrasta xD
Biedny nasz Marek, co to łamie serca (cudze) i nogi (swoje). No wzięłabym i przytuliła, ale z drugiej strony, jak tak czytam o Joaśce, to raczej wytargałabym go za kudły, i wcale nie pieszczotliwie
taka fajna dziewczyna, a Mareczek tak ją potraktował.... a niech cierpi! (chociaż, skoro piszesz już dwa lata, to i Marek cierpi dwa lata - przynajmniej w oczach czytelników. Nie za długo? Chyba już Syzyf miał łatwiej, wtaczał tylko jeden kamień, a wokół Marka więcej bab niż można zliczyć
).
Bardzo podobało mi się, jak przedstawiłaś Joaśkę, jej niepokój o synka, jej relacje z niezawodną ekipą przyjaciółek. Dużo bardziej odpowiadan mi jej podejście do życia, niż wieczne biadolenie Ulki. Jeśli złamiesz najważniejsze przykazanie autorów opowiadan o brzyduli ("i pamiętaj, żeby na koniec związek Uli i Marka wyświęcić"), to się wcale nie pogniewam.
po pierwsze
po drugie Cię za te słowa, (szczególnie to o Joasi i łamaniu przykazania
)
Biedny Adam, wszędzie się go pomija
nawet gdyby Aleks przerobił go na ten sos do pizzy, to nikt by nie zauważył...
gdzie jak gdzie, ale chociaż w rankingu idiotów można by sobie o nim przypomnieć
No wiesz, z punktu widzenia Joasi, największymi idiotami stali się Marek z Sebą, taki Adaś przy nich to nieszkodliwa jednostka xD Zresztą on nie jest taki głupi, tak naprawdę to z niego niezły kombinator ;]
Skojarzyło mi się ze zdaniem z jakiejś książki (jak zwykle nie wiem skąd): " 'Jakoś', to była cała jej filozofia życiowa". Pasuje też chyba do Marka (sprzed tuningu, oczywiście).
Dobre to ;]
Jedno pytanie - szykuje się jakiś eroticon wkrótce?
(tylko pytanie - Marka z... ?)
Raczej celibat Przynajmniej na razie ;]
Next część się pisze, ale niestety powoli
Dziekuję za pozdrowienia, choć chyba trudno mnie wrzucić do określonej kategorii
Offline
Kitty, to dla uczczenia dziesiątej (o zgrozo, to już tyle lat!) rocznicy Twojej rejestracji na forum (plus minus kilka dni... trochę się zgapiłam, przepraszam) odgrzebuję wątek
Jeśli jeszcze kiedyś tu zajrzysz i po takim długim czasie nawiedzi Cię Wen (a jak wiadomo z tą przewrotną bestią to nigdy nic nie wiadomo...) to z przyjemnością przeczytam końcówkę tego cudnego opowiadania
Offline